Czy Clean Industrial Deal wystarczy, by uratować “Made In Europe”?
Europejski przemysł znajduje się obecnie na rozdrożu geopolitycznym i gospodarczym. Obrona miejsc pracy i europejskiego modelu społecznego przy zachowaniu konkurencyjności ma kluczowe znaczenie dla suwerenności Europy. W obliczu zagrożeń dla bezpieczeństwa UE, przemysł staje się nie tylko symbolem, ale także gwarantem europejskiej niezależności.
Podczas Warsaw European Conversation 2025 – dorocznej konferencji poświęconej najważniejszym wyzwaniom i przyszłości wspólnoty europejskiej – odbył się okrągły stół zatytułowany „Czy Clean Industrial Deal wystarczy, by uratować „Made in Europe”?”. W jego trakcie zgromadziliśmy się w gronie przedstawicieli administracji centralnej, biznesu i ekspertów, aby wspólnie omówić kluczowe kwestie dotyczące przyszłości europejskiego przemysłu.
Wśród wielu głosów i perspektyw pojawiła się zgodność co do tego, że choć Clean Industrial Deal to ważna inicjatywa, ale potrzebne są dalsze wysiłki, aby zapewnić przemysłowi europejskiemu trwałą konkurencyjność i odporność na globalne wyzwania. Problem leży przede wszystkim w tym, że ciężar realizacji tej polityki został zdelegowany na państwa członkowskie, zamiast opierać się na wspólnych, europejskich mechanizmach. Przenoszenie odpowiedzialności na poziom krajowy – poprzez zachęty podatkowe czy gwarancje publiczne – nie tylko osłabia spójność europejskiego podejścia, ale też stanowi wyraz rezygnacji z bardziej ambitnej, wspólnotowej strategii przemysłowej. Co więcej, działania podejmowane w ramach tej inicjatywy nie składają się na spójny, skoordynowany plan, który mógłby zapewnić długoterminową konkurencyjność i odporność europejskiego przemysłu. Mamy raczej do czynienia z mozaiką rozproszonych działań, które nie tworzą całościowej strategii prowadzącej do jasno określonego celu.
Dyskusję pomiędzy przedstawicielami przemysłu, rządu oraz ekspertów otworzył kluczowy temat: plan obniżenia rachunków za energię zawarty w Clean Industrial Deal (Czystym Ładzie Przemysłowym). Jednym z pierwszych komentarzy było wyraźne niezadowolenie próbą regulacji cen energii poprzez obniżenie krajowych podatków w tym sektorze. Ten wątek pociągnął za sobą ogólne rozczarowanie dyskutantów nadmiernym przeniesieniem odpowiedzialności na państwa członkowskie, przy jednoczesnym braku wystarczająco silnej europejskiej inicjatywy obejmującej skoordynowane mechanizmy finansowania transformacji przemysłowej.
Jeśli chodzi o przewidziane w Clean Industrial Deal wsparcie finansowe, to jest go za mało i ma wejść w życie za późno. Komisja zamierza utworzyć Europejski Fundusz Konkurencyjności jako część kolejnego Europejskiego Budżetu ,czyli Wieloletnich Ram Finansowych. W tej sytuacji środki finansowe pojawiłyby się dopiero w 2028 roku – i byłyby zbyt ograniczone, by zapewnić skuteczne wsparcie dla europejskiego przemysłu. Wieloletnie Ramy Finansowe (MFF), które stanowią 1% PKB Unii. Jeśli propozycja Komisji weszłaby w życie, to środki na wsparcie przemysłu konkurowałyby z funduszami na politykę rolną i funduszami spójności. Większość uczestników debaty nie miała wątpliwości, że ceny energii pozostaną wysokie, a instrumenty nowej europejskiej strategii będą stanowić jedynie częściowe, niewystarczające wsparcie.
W czasie spotkania padły również słowa krytyki wobec tempa rozwoju europejskiego przemysłu. Przeszliśmy od czasów jego świetności, kiedy gospodarka europejska była wiodącym, światowym graczem po dziś, gdy zostaliśmy z tej pozycji zepchnięci przez rywali w postaci Chin oraz USA. Trudno jednoznacznie wskazać główną przyczynę tej zmiany. Wysokie ceny energii odgrywają swoją rolę w spowolnieniu przemysłu, ale nie są jedynym problemem. Kluczową przeszkodą w rozwoju europejskiego clean tech pozostaje brak zaawansowanych technologii oraz zdolności produkcyjnych, które umożliwiłyby skuteczną konkurencję na globalnym rynku. Pytanie o źródło wysokich kosztów energii pojawia się w tym kontekście regularnie. Podczas debaty podkreślono, że nie są one efektem zielonej transformacji. W dużej mierze wynikają z decyzji o odejściu od importu surowców z Rosji po jej napaści na Ukrainę. To była nagła, niespodziewana zmiana, ale jednocześnie przykład wyjątkowej europejskiej solidarności. Rzeczywistość gospodarcza pokazała, że zamiast taniej energii z Rosji importujemy obecnie gaz po wyższej cenie z innych źródeł, co znacząco wpływa na koszty produkcji w Europie. Transformacja energetyczna powinna być nie tylko odpowiedzią na wyzwania klimatyczne i geopolityczne, ale też fundamentem nowej konkurencyjności Europy – a do tego potrzeba bardziej zdecydowanej, europejskiej strategii.
Z jednej zależności przeszliśmy w inną – od importu paliw kopalnych do uzależnienia od technologii, które, podobnie jak surowce energetyczne, są rozwijane i dostarczane głównie spoza Europy. Wydarzenia ostatnich lat pokazują, że staliśmy się zakładnikami nowych czynników kształtujących ceny, co osłabia naszą konkurencyjność na globalnym rynku.
Warto zwrócić także uwagę na społeczny aspekt transformacji. Prawdziwym wyzwaniem jest bowiem nie tylko ochrona firm, ale przede wszystkim utrzymanie europejskiego modelu społecznego opartego na stabilnych, dobrze wynagradzanych miejscach pracy z perspektywą rozwoju. Potrzebna jest zmiana, której kierunek został zapowiedziany w Clean Industrial Deal. Obecna polityka koncentruje się na tworzeniu rynku sprzyjającego produktom „Made in Europe”, a jednym z kluczowych kroków w tym kierunku ma być reforma zamówień publicznych. Nowe podejście zakłada, że przy rozstrzyganiu przetargów liczyć się będą nie tylko cena, ale także inne wartości, takie jak jakość, innowacyjność czy wpływ na środowisko. Ważnym narzędziem tej transformacji ma być także „europejska preferencja” w zamówieniach publicznych, czyli priorytet dla produktów wytwarzanych w UE, zwłaszcza tych niskoemisyjnych. To rozwiązanie może nie tylko zwiększyć konkurencyjność europejskich firm, ale także zapewnić stabilność zatrudnienia i zapobiec dalszej deindustrializacji kontynentu. Jeśli Europa chce uniknąć społecznych napięć sprzyjających populizmowi, konieczna jest ambitna i dobrze skoordynowana transformacja przemysłu – nie tylko reaktywna, lecz także strategicznie nakierowana na długoterminowy rozwój i odporność w obliczu globalnych wyzwań.
Clean Industrial Deal to krok w dobrą stronę, ale potrzebne jest więcej ambicji i bardziej europejskie podejście, by faktycznie wzmocnić przemysł i zapewnić mu przyszłość na globalnym rynku. Niestety, wiele europejskich firm przespało moment na samodzielne dostosowanie się do nowych realiów. Dziś ich przetrwanie wymaga wsparcia z publicznych środków, ale ma to sens tylko w formie szybkiej transformacji, rozwoju nowych technologii i zdecydowanego postawienia na czyste technologie (Clean Tech). Inwestycje w przemysł przyniosą wówczas nie tylko zyski, ale także lepsze warunki pracy i stabilność społeczną, co stanowi fundament europejskiego modelu gospodarczego.
Re-charging Europe” – plan rewitalizacji europejskiego przemysłu czystych technologii
Instytut Zielonej Gospodarki (IZG) zaprezentował raport „Re-charging Europe”, przygotowany we współpracy z Cambridge Econometrics. Dokument analizuje kondycję europejskiego sektora czystych technologii i przedstawia konkretne rekomendacje dla jego wzmocnienia. Premiera raportu odbyła się 15 stycznia w Brukseli podczas debaty „Competitiveness and Financing the Competitive Transition”, zorganizowanej przez Instytut Zielonej Gospodarki, Fundację Promocji Pojazdów Elektrycznych, Business & Science Poland oraz Konfederację Lewiatan.
Wydarzenie, objęte patronatem polskiej prezydencji w Radzie UE, skupiło się na finansowaniu zielonej transformacji w celu wzmocnienia globalnej konkurencyjności europejskiego przemysłu. W dyskusji wzięli udział m.in. przedstawiciele Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, polskiego rządu, świata nauki i biznesu.
– Razem z naszymi partnerami zorganizowaliśmy w Brukseli pierwszą dyskusję polityczno-ekspercką pod patronatem Polskiej Prezydencji w Radzie UE. Dzięki temu przeszliśmy z fazy definiowania problemu do etapu opracowywania oryginalnych rozwiązań w zakresie unijnej konkurencyjności. Propozycje Instytutu Zielonej Gospodarki odpowiadają na kluczowe wyzwania związane z wdrażaniem nowych technologii, sugerując między innymi, aby środki finansowe z Europejskiego Funduszu Konkurencyjności obejmowały nie tylko nakłady inwestycyjne, ale również koszty operacyjne. Dzięki temu unikniemy sytuacji, w której finansujemy rozwiązania, na które nie stać rynku. – powiedział Bartek Czyczerski, Prezes Zarządu Związku Pracodawców Business & Science Poland.
Kluczowe wyzwania oraz potrzeba zmian
Raport ‘Re-charging Europe” wskazuje, że odpowiednie finansowanie i uproszczenie regulacji są niezbędne, aby Europa mogła skutecznie konkurować na globalnym rynku i realizować cele zielonej transformacji oraz podkreśla rosnącą przepaść inwestycyjną między Europą, Stanami Zjednoczonymi a Chinami w sektorze czystych technologii. Autorzy podkreślają konieczność przekształcenia strategii unijnej, która dotychczas koncentrowała się głównie na stymulowaniu popytu.
– Z pewnością istnieje wiele powodów niedostatecznego poziomu inwestycji w rozwój przemysłów Clean-Tech w Europie. Jedną z kluczowych przyczyn jest różnica w podejściu do fundamentów polityki przemysłowej. Podczas gdy Europa skupiła się na tworzeniu rynku i zwiększaniu zapotrzebowania na czyste technologie (polityka po stronie popytu), główni konkurenci gospodarczy skoncentrowali się na stymulowaniu rozwoju technologii i budowaniu mocy przemysłowych, które zapewniają dostępność produktów Clean-Tech (polityka po stronie podaży). Oba podejścia przyczyniają się do redukcji emisji, jednak podejście ukierunkowane na podaż okazuje się bardziej wszechstronne – nie tylko prowadzi do ograniczenia emisji, ale również wzmacnia konkurencyjność gospodarki i chroni miejsca pracy w sektorach Clean-Tech. – podkreśla Marcin Korolec, prezes Instytutu Zielonej Gospodarki. Nowa polityka powinna skupiać się na rozwijaniu zdolności produkcyjnych oraz innowacyjności, aby zwiększyć konkurencyjność Europy na globalnym rynku.
– Europa coraz bardziej traci na konkurencyjności w stosunku do innych globalnych gospodarek, wynika to z niewystarczających inwestycji, ale też z nadmiernej liczby regulacji – tylko w ciągu ostatnich 5 lat UE przyjęła aż 13 tysięcy aktów prawnych. Aby fundusz konkurencyjności mógł efektywnie wspierać firmy, konieczne jest równoczesne ograniczenie tych obciążeń i stworzenie bardziej przyjaznych warunków dla biznesu. – powiedziała Małgorzata Mroczkowska-Horne, dyrektor generalna Konfederacji Lewiatan.
Przykładem jest przemysł motoryzacyjny w Europie, który przechodzi obecnie przez bardzo głęboki okres transformacji. – Instrumenty wsparcia są bardzo potrzebne, aby Europa mogła być konkurencyjna, szczególnie względem Chin i USA. Chodzi tu przede wszystkim o produkcję samochodów elektrycznych, system wsparcia ich zakupu, budowy infrastruktury do ładowania, a także inwestycji w badania i rozwój produkcji samochodów elektrycznych i baterii trakcyjnych. W końcu warto podjąć dyskusję na temat uproszczenia regulacji w Europie, by ramy prawne służyły przedsiębiorcom i obywatelom – powiedział Paweł Wideł, prezes Związku Pracodawców Motoryzacji i Artykułów Przemysłowych przy Konfederacji Lewiatan.
Europejski Fundusz Konkurencyjności jako nowy filar wsparcia
Raport Instytutu Zielonej Gospodarki postuluje utworzenie Europejskiego Funduszu Konkurencyjności. Jego założenia wpisują się w niedawne konkluzje Rady Europejskiej, które podkreślają potrzebę wzmacniania konkurencyjności Europy. Liderzy państw członkowskich wezwali Radę UE i Komisję Europejską do przyspieszenia prac nad unią rynków kapitałowych. W konkluzjach określono, że do końca ub.r oczekiwane są zdecydowane postępy w tej kwestii. Rada zapowiedziała również dalsze prace nad nowym ładem gospodarczym, który ma uczynić Europę potęgą technologiczną oraz przemysłową.
Zgodnie z Programem strategicznym UE na lata 2024-2029, kontynent ma bazować na wysokiej jakości miejscach pracy, konkurencyjnych produktach oraz neutralnych emisyjnie technologiach. Kluczową rolę odegra integracja finansowa oraz rozwój badań i innowacji. Europejski Fundusz Konkurencyjności, zapowiedziany przez Ursulę von der Leyen w lipcu br., ma być narzędziem wdrażania tych celów. Jego funkcjonowanie wpisuje się w plan Clean Industrial Deal, który zakłada inwestycje w czystą energię, gospodarkę cyrkularną oraz zasobooszczędność.
Zgodnie z propozycją ekspertów Instytutu Zielonej Gospodarki, Fundusz ten finansować miałby wspólny unijny dług, a funkcjonowałby on na wzór programu NextGenerationEU. Fundusz miałby wspierać rozwój przemysłu czystych technologii, przeciwdziałając przewadze konkurencyjnej, jaką amerykańskie firmy uzyskały dzięki Inflation Reduction Act (IRA), a chińscy potentaci przemysłowi uzyskują dzięki subsydiom od państwa.

Konkretne propozycje dla uzdrowienia europejskiego przemysłu
Działania proponowane przez ekspertów Instytutu Zielonej Gospodarki obejmują:
– Budżet Funduszu w wysokości proporcjonalnej do europejskiego PKB, szacowanego na 237 miliardów euro.
– Harmonogram przewidujący rozpoczęcie działalności w 2027 roku z siedmioletnim okresem wsparcia oraz 30-letnim okresem spłaty.
– Podział środków, zależny od potrzeb i priorytetowe wsparcie dla państw stojących przed największymi wyzwaniami transformacyjnymi.
– Mechanizmy finansowania bazujące na przewidywalnych i automatycznych zasadach przyznawania środków, eliminujące uznaniowość.

Wpływ na europejską gospodarkę
Zdaniem ekspertów utworzenie Europejskiego Funduszu Konkurencyjności mogłoby znacząco wzmocnić gospodarkę Starego Kontynentu. Oczekiwane efekty obejmują wzrost PKB, poprawę sytuacji na rynku pracy oraz zwiększenie niezależności energetycznej oraz technologicznej Europy.
Raport Instytutu Zielonej Gospodarki stanowi ważny głos w debacie o przyszłości europejskiego przemysłu i konieczności podjęcia zdecydowanych działań na rzecz jego wzmocnienia. Czy Europa wykorzysta tę szansę na dynamiczne „doładowanie” swojego potencjału technologicznego?
– Jeśli nie podejmiemy radykalnych działań, to Europę czeka kryzys gospodarczy o rozmiarach niespotykanych w ostatnich dziesięcioleciach. Na szczęście, początek cyklu politycznego instytucji europejskich sprzyja podejmowaniu przez Europę odważnych decyzji na miarę zagrożeń, przed jakimi stoimy. – konkluduje Korolec.
Martyna Adamska-Pakuła