Będzie alternatywa dla nalepek w strefach czystego transportu?
Pod koniec maja 2023 r. Sejm przyjął projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu ograniczania niektórych skutków kradzieży tożsamości, którego inicjatorem była strona rządowa. Mimo że tytuł projektu nie wskazuje, aby dotyczył on w jakikolwiek sposób ustawy o elektromobilności, to jednak znajdziemy w nim bardzo istotną propozycję zmiany tej ustawy.
Dotyczy ona sposobu, w jaki samorządy mogą weryfikować faktyczne spełnianie przez pojazd kryteriów wjazdu do strefy czystego transportu. Dotychczas taka weryfikacja polega na sprawdzeniu nalepki, która poza nielicznymi wyjątkami jest obowiązkowa dla pojazdów wjeżdżających i poruszających się w strefie. Wprowadzenie obowiązku obecności nalepki we wszystkich strefach czystego transportu od początku budziło kontrowersje.
Kluczem jest uniwersalność
Po pierwsze wzór nalepki przewiduje również umieszczenie nazwy strefy. To oznacza, że taka nalepka jest „przypisana” do danej strefy, a w przypadku gdyby użytkownik takiego pojazdu chciał poruszać się po strefie ustanowionej w innym mieście, powinien zakupić i umieścić na szybie kolejną nalepkę. Teoretycznie samorządy mogą wprowadzić wzajemne uznawanie nalepek, ale w przypadku kiedy kryteria wjazdu do stref w różnych miastach będą odmienne, to możliwość wzajemnego uznawania nalepek jest mocno ograniczona.
Wysokie koszty
Po drugie, system dystrybucji nalepek to kolejne wyzwanie dla samorządów. Z pewnością liczba chętnych będzie duża (chodzi o dziesiątki tysięcy osób, w największych miastach być może nawet setki tysięcy), co wymagać będzie szybkiego, sprawnego i rozproszonego systemu dystrybucji. Samorządy sygnalizują, że ustalona opłata za wydanie nalepki w wysokości 5 zł absolutnie nie pokryje kosztów takiego systemu, tj. stworzenia i funkcjonowania nowych stanowisk pracy oraz kosztów wytworzenia nalepki. W praktyce zatem będzie to kolejne zadanie, do którego samorządy będą musiały dopłacić ze swoich budżetów.
Dziura w systemie
Po trzecie, system nalepek i mała ich czytelność powoduje, że w praktyce możliwość weryfikacji informacji na nalepkach będzie możliwa jedynie wtedy, kiedy pojazd nie znajduje się w ruchu. Oznacza to, że pojazd nieuprawniony do wjazdu i poruszania się w obrębie strefy, ale jedynie przez jej obszar przejeżdżający będzie w praktyce nie do wykrycia.
Autorefleksja
Postulaty samorządów dotyczących dopuszczenia także innych form weryfikacji pojazdów pod kątem spełniania kryteriów wjazdu do SCT zostały dość niespodziewanie zaadresowane właśnie przy okazji nowelizacji przepisów mających za zadanie ograniczyć skutki kradzieży tożsamości w sieci, a autorem zapisów jest resort cyfryzacji. Jak zatem brzmi propozycja nowych zapisów?
W art. 39 ust. 9 ustawy o elektromobilności i paliwach alternatywnych zaproponowano, aby w celu identyfikacji pojazdów samochodowych korzystających z wyłączeń i uprawnionych do wjazdu do strefy czystego transportu rada gminy w uchwale ustanawiającej strefę czystego transportu mogła wprowadzić kontrolę wjazdu do strefy czystego transportu nie tylko poprzez obowiązek oznaczenia pojazdów samochodowych nalepką, ale również za pomocą danych pozyskiwanych z Centralnej Ewidencji Pojazdów. Gminy będą mogły pozyskiwać te dane po przekazaniu numeru rejestracyjnego pojazdu, odczytanego przez system kamer z oprogramowaniem umożliwiającym odczyt tablicy rejestracyjnej (tzw. system ARPN). Dane będą pozyskiwane automatycznie jako usługa sieciowa i zawierać będą takie informacje jak:
– marka, typ i model (nazwa handlowa);
– poziom emisji zanieczyszczeń (normy EURO);
– rodzaj paliwa, rodzaj pierwszego paliwa alternatywnego, rodzaj drugiego paliwa alternatywnego;
– rok produkcji.
Analiza ustawy
Taki zakres danych w zupełności wystarczy, aby dokonać weryfikacji spełniania przez dany pojazd kryteriów wjazdu do strefy. Jednocześnie zaproponowano dodanie nowego ust. 9a, który stanowi, że w przypadku kiedy gmina dokonuje weryfikacji poprzez pobranie danych z CEPiK, nie może żądać podania tych danych ponownie przez właściciela pojazdu, o którym mowa w ust. 9 pkt 2, gmina nie może żądać podania danych, o których mowa w art. 80cba ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym”. Zgodnie z wyjaśnieniem zawartym w uzasadnieniu, przepis ten wprowadzono, aby właściciel pojazdu lub jego użytkownik nie musiał dodatkowo przedstawiać dowodu rejestracyjnego i dokumentować danych, jeżeli znajdują się one w Centralnej Ewidencji Pojazdów i ma zadanie „poprawić komfort obywateli”. Idea jak najbardziej słuszna – kto z nas chciałby dodatkowo składać wizytę w urzędzie, aby okazywać dokumenty lub składać potwierdzone ich kopie ? Jednak zaproponowane zapisy ust. 9a są niestety niezbyt precyzyjne. Zobaczmy, jak one wyglądają w tekście projektu ustawy:
„dodaje się ust. 9a w brzmieniu:
9a. W przypadku, o którym mowa w ust. 9 pkt 2, gmina nie może żądać podania danych, o których mowa w art. 80cba ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. – Prawo o ruchu drogowym”.
Oczywiście intencją ustawodawcy było, aby gmina nie mogła żądać tych informacji ponownie od użytkowniczki czy użytkownika, skoro pozyskała je już z CEPiK, ale zaproponowane brzmienie może być interpretowane, że gminy w ramach usługi pozyskania danych z CEPiK nie mogą żądać podania takich danych jak marka, typ i model pojazdu, rok produkcji, norma emisji czy rodzaj paliwa. Dlatego też przepis ten powinien zostać doprecyzowany, aby lepiej odzwierciedlić intencje ustawodawcy.
Proces legislacyjny
Przyjęty projekt ustawy został skierowany do Senatu. Jeżeli zostanie ostatecznie uchwalony i podpisany przez Prezydenta, samorządy będą mogły wybrać czy chcą wprowadzić system nalepek, czy też będą budować system oparty na rozpoznawaniu tablic rejestracyjnych i weryfikacji danych w CEPiK. To drugie rozwiązanie z pewnością jest skuteczniejsze, bardziej nowoczesne i mniej kłopotliwe zarówno dla miast jak też użytkowników pojazdów. Trzymamy zatem kciuki, aby przepisy weszły w życie jak najszybciej. Tylko szkoda, że przepisy dotyczące funkcjonowania stref czystego transportu zmieniane są w tak nieoczywisty i nieco „ukryty” sposób, niepoprzedzony żadnymi konsultacjami.
Jacek Mizak