Oslo przechodzi na elektryczne autobusy
Już w 2023 r. Oslo w pełni zelektryfikuje system transportu publicznego. Władze miasta rozstrzygnęły właśnie przetarg na dostawę ok. 450 autobusów elektrycznych, która pozwoli na całkowite wyeliminowanie autobusów dieslowskich. To ważny etap na drodze norweskiej stolicy do osiągnięcia pełnej neutralności emisyjnej. Od wielu lat Norwegia zajmuje pierwsze miejsce na świecie pod względem udziału pojazdów elektrycznych, a Oslo to niekwestionowana liderka elektromobilności w Europie. To ważny etap na drodze do osiągnięcia pełnej neutralności emisyjnej stolicy Norwegii w 2030 roku. Jak wygląda norweski przepis na elektromobilny sukces?
Źródła norweskiego sukcesu elektryfikacji transportu
Przy tej okazji warto bliżej przyjrzeć się, w jaki sposób Norwegia osiągnęła tak imponujące wyniki w zakresie udziału pojazdów elektrycznych. Wbrew pozorom, wcale nie dzięki wysokim dopłatom. Norweski rząd już od wielu lat wdraża progresywne instrumenty podatkowe, które wysokość opłat rejestracyjnych uzależniają nie tylko od poziomu emisji dwutlenku węgla czy tlenków azotu, ale także od masy pojazdu. Kluczowym elementem jest także obowiązująca od wielu zerowa stawka podatku VAT dla pojazdów elektrycznych. Dzięki tak stworzonemu ekosystemowi podatkowemu, pojazdy elektryczne, których cena nadal znacznie przewyższa cenę pojazdów z silnikiem spalinowym, stają się w pełni konkurencyjne cenowo. Bardzo obrazowe jest porównanie obecnych obciążeń podatkowych dla samochodu elektrycznego i spalinowego, przygotowane przez Norweskie Stowarzyszenie Właścicieli Pojazdów Elektrycznych ELBIL. Na przykładzie benzynowej i elektrycznej wersji VW Golfa możemy zobaczyć, w jaki sposób władze Norwegii promują pojazdy elektryczne.
Taki progresywny system podatkowy sprawia, że atrakcyjne cenowo stają się nie tylko samochody osobowe, ale także autobusy miejskie. To właśnie dlatego burmistrz Oslo wskazuje, że w ostatnim przetargu na dostawę autobusów miejskich cena oferty na autobusy elektryczne była niższa o ok. 5% od oferty na autobusy wyposażone w silnik diesla.
Zanieczyszczający płaci
W przeciwieństwie do Polski, w Norwegii wprowadzono zasadę „zanieczyszczający płaci”, co pokazuje rzeczywiste koszty korzystania z samochodu spalinowego, które u nas rozłożone są na wszystkie obywatelki i obywateli. Takie podejście jest fair, osoba decydująca się na zwiększone emisje płaci za nie w proporcjonalny sposób.
System podatkowy to kluczowy instrument, dzięki któremu ma zostać zrealizowany ambitny cel osiągnięcia 100% udziału pojazdów elektrycznych na rynku nowych pojazdów w Norwegii już w 2025 roku. O tym celu wiele się pisze, ale mało kto wie, że jest to cel wskaźnikowy, a nie prawnie wiążący zakaz sprzedaży pojazdów z silnikiem spalinowym, który obecnie negocjowany jest na forum Unii Europejskiej. Norwegia planuje osiągnąć pełną elektryfikację rynku nowych samochodów na drodze zachęt podatkowych, a nie prawnego zakazu sprzedaży pojazdów spalinowych.
Czy ten model można zastosować w Polsce?
Owszem, ale…. z pomocą musiałoby przyjść prawo europejskie. Objęcie pojazdów zeroemisyjnych zerową stawką podatku VAT wymagałoby nowelizacji dyrektywy VAT – a na to się w najbliższym czasie nie zanosi. Wpływy z podatku VAT są znaczącą pozycją na liście przychodu budżetów państw europejskich, więc rezygnacja z nich nie jest łatwa. Może jednak warto podjąć inicjatywę, aby zerową stawką VAT objąć przynajmniej elektryczne pojazdy komunikacji miejskiej, takie jak autobusy, trolejbusy czy tramwaje? Uszczerbek dla budżetów nie byłby znaczący, a potencjał przyspieszenia elektryfikacji transportu zbiorowego znaczny.
Opłaty/podatki związane z nabyciem/rejestracją pojazdu i jego użytkowaniem to w dużej mierze kompetencja państw członkowskich. Niektóre z nich – jak Holandia czy Niemcy – aktywnie z niej korzystają, dzięki czemu całkowite koszty użytkowania pojazdów elektrycznych w tych państwach są już w pełni konkurencyjne do kosztów pojazdów spalinowych. W Polsce niestety praktycznie nie wykorzystujemy tych możliwości. Jedyną zachętą podatkową dla osoby nabywającej pojazd elektryczny jest zwiększony limit kwoty amortyzacji. To jednak instrument skierowany wyłącznie dla firm i dotyczy sytuacji, kiedy pojazd elektryczny jest zakupiony na własność lub w leasingu finansowym. Jeśli jednak firma korzysta z najbardziej popularnych obecnie sposobów na nabycie pojazdu, takich jak leasing operacyjny czy wynajem długoterminowy, nie może skorzystać ze zwiększonego limitu na amortyzację. Na niekorzystny całkowity koszt posiadania pojazdu elektrycznego w Polsce ma wpływ także brak jakichkolwiek opłat dla użytkownika zgodnie z zasadą „zanieczyszczający płaci”.
Brak w naszym systemie podatkowym opłat związanych z poziomem emisji dwutlenku węgla czy innych groźnych związków takich jak tlenki azotu. To niestety ma duży wpływ na tempo rozwoju elektromobilności, także w transporcie publicznym. O wyzwaniach w zakresie elektryfikacji autobusów w Polsce, m.in. jak obniżyć koszty elektryfikacji w sytuacji braku zachęt podatkowych piszemy w naszym raporcie z cyklu „Prądem w smog”:
autor: Jacek Mizak